Aromek

też biorę ten lek już 3 miesiąc, wcześniej przez 1 miesiąc miałam Egistrozol, ale poskarżyłam się na silne drętwienie rąk i zmienili mi na Aromek. Na początku było lepiej, ale teraz już bez różnicy. tak samo bolą mięśnie w barku i kości, zwłaszcza stawy (kolana i palce). Ręce drętwieją, że wybudza mnie to ze snu. Fale gorąca dopadają kilkanaście razy za dnia i w nocy. Nie oblewa mnie pot. Ale potem przychodzi fala zimna i trzeba się okryć kołdrą lub cieplej ubrać (sweter mam zawsze pod ręką). Nosze czapkę, bo w głowę jest mi stale zimno, a mam już 3 cm odrosty włosów. Rosną bardzo wolno (po chemii AC, 4 wlewy, straciłam wszystkie włosy na całym ciele), przed operacją włosy rosły mi w tempie 1,5-2 cm na miesiąc. Na razie nie łysieję, ale zdecydowanie wolniej rosną. Lekarz powiedział, ze raczej do końca życia będę brała ten lek (jestem w okresie menopauzy, ostatnia miesiączka w maju ubiegłego roku, zaraz po operacji oszczędzającej), ale co kilka lat są jakieś modyfikacje i unowocześniają leki. Nadzieja, że nowszej generacji będą miały mniejsze lub mniej uciążliwe skutki uboczne. Skończyłam 52 lata. Na razie mam wyniki dobre i ciesze się życiem. Może jego jakość nie jest w pełni zadowalająca, ale jakoś wytrzymuję bez leków przeciwbólowych. Dopóki mogę ten ból przezwyciężyć, to daję rade, psychicznie tez. Nie wiem jak bezie. Nie myślę o tym. Mam swoją działalność i muszę pracować na swoje utrzymanie i 2 synów (studiują), bo na ZUS nie liczę. Nie brałam ani jednego dnia zwolnienia, jak się kiepsko czuję to odwołuje spotkania i siedzę w domu aż mi minie. Staram się nadrabiać dokumenty i wysyłam mailem. Praca mnie pozwala zapomnieć o chorobie, a raczej o jej skutkach i jakoś funkcjonować. Spotykam wiele ludzi (kobiet) co przeszło podobnie i żyją po kilka, a nawet kilkanaście lat bez wznowy. To mnie uskrzydla i napawa optymizmem. Nie stosuję, ani nie podniecam się metodami pseudo-alternatywnymi w leczeniu raka (np. p. Ziemba), ściema i tyle. Biznes jak każdy inny, szkoda tyko, że gra na uczuciach i nadziei ludzi dotkniętych nowotworami różnej maści. Dieta jest ważna, jako uzupełnienie leczenia, a nie jako zamiennik. Statystyki są coraz lepsze, no i ludzie to potwierdzają, których spotykam, a przeszli to co ja. Tego się trzymam, bo są wiarygodni, a nie filmiki na yutubie i gadanie, ze ktoś, coś, z kimś, ale nie wiedzieć gdzie i z czym. Prawo tego nie zabrania, dopóki jest na zasadzie, ze pacjent ma prawo wyboru i może się nie zgodzić na proponowane leczenie. Pozdrawiam i zdrowia życzę bo to nam teraz potrzebne najbardziej, aby powikłań nie było.